Mamy 2021 rok, od dwunastu lat prowadzicie prężnie rozwijającą się firmę MaxiClean w Belgii. Za Wami pewnie kawał ciężkiej pracy i wiele zaskakujących wyzwań. Ciekawa jestem, jak do tego doszło, że dwie dziewczyny pewnego dnia wyjechały z Polski?
Mariola Drozdowska: Ja jeszcze podczas studiów – dokładnie w listopadzie dwadzieścia lat temu – postanowiłam z dnia na dzień przyjechać do Belgii, do brata ciotecznego.
Agnieszka Krysiuk: Hmm … u mnie historia wyjazdu z Polski zaczęła się nieco inaczej. Najpierw pracowałam w Niemczech w swoim zawodzie – jestem hotelarzem. I tak sobie pomyślałam, że wrócę do Polski odpocząć, bo ponad dwa lata nie byłam na urlopie. Chciałam przez miesiąc nic nie robić, a potem spokojnie poszukać pracy. Jednak ostatecznie zdecydowałam, że pojadę do Belgii do swojej koleżanki. Dokładnie w październiku minęło siedemnaście lat od tej decyzji.
Początki bywają trudne, zdradzicie z czym musiałyście sobie poradzić?
MD: Jak przyjechałam tutaj, to z języka francuskiego znałam jedynie: Bonjour! i Ca va! 🙂 Nauczyłam się tych słów w kamionetce. O Belgii wiedziałam niewiele. Wiedziałam, że taki kraj istnieje. Zamieszkałam u brata ciotecznego. Porozumiewać umiałam się trochę po angielsku, którego nauczyłam się z piosenek i filmów. Moja bratowa mówiła wtedy: z angielskim to ty nic tutaj nie zrobisz! Była tu już z 15-cie lat przede mną i naciskała: ty się francuskiego ucz! Po roku czasu, umiałam już na tyle dużo, że załatwiałam jej wszystkie sprawy w urzędach.
Co zadecydowało o tym, że odniosłyście sukces? Co poradziłybyście sobie samej sprzed 20-tu lat?
MD: Mam koleżankę, która w tamtym czasie mówiła mi: Mola, ty ryzykujesz wszystko! Podjęłam tę decyzję. Zaryzykowałam. Zawsze szłam na całość! Dopasowuję się do sytuacji. Dopasowuję się do ludzi i nie mam z tym problemu.
AK: Myślę, że chciałabym szybciej zacząć uczyć się języka francuskiego. Poszłam na kurs dopiero po dwóch latach pobytu w Belgii. Faktycznie, ja też się szybko klimatyzuję i to nie było dla mnie trudne. Nie bałam się też żadnej pracy – brałam wszystko co było, dlatego szybko się zaadoptowałam.
Planowałyście zostać w Belgii tak długo? Czym Was ta Belgia zauroczyła? Co się stało?
AK: Nie, absolutnie nie. Chciałam przyjechać, zarobić na mieszkanie i wrócić z powrotem. Wpadłam w wir pracy i tak już zostałam. Belgia jest zupełnie inna niż Polska. My Polacy jesteśmy bardzo pracowici i wiele z siebie dajemy.
MD: Ja przyjechałam pod koniec listopada i od lutego planowałam wrócić z powrotem na semestr na studia. Zamiast 3 miesięcy zostałam do dzisiaj.
MD: To był niesamowity przypadek. Myślałam, że dzwonię do innej Agnieszki i kiedy odebrała Agnieszka Krysiuk zapytałam: „z kim rozmawiam?”, na co usłyszałam „to pani do mnie dzwoni”. I tak zaczęła się nasza znajomość, przez pierwsze pół roku znałyśmy się wyłącznie z rozmów telefonicznych.
Skąd wziął się pomysł na firmę?
MD: Pomysł na firmę urodził się w mojej głowie. Miałam wielu dobrych klientów, którzy od początku motywowali mnie do założenia swojej firmy. Zadałam Agnieszce proste pytanie: otwieramy? Agnieszka bez wahania odpowiedziała: …
AK: Otwieramy! Znałyśmy temat od podszewki i zawsze byłyśmy otwarte na pomoc innym.
MD: Tak, miałyśmy wielu znajomych w środowisku polonijnym i pomagałyśmy im w załatwianiu wielu spraw administracyjnych. Firma była dobrym rozwiązaniem, żeby robić to jeszcze lepiej i z korzyścią dla wszystkich.
Pamiętacie, jak wyglądał Wasz pierwszy dzień we własnej firmie?
MD: Zanim do tego doszło musiałyśmy odłożyć pieniądze na start i chwilę nam to zajęło, aż usiadłyśmy w swoim biurze.
AK: Dokładnie. W pierwszy dzień posprzątałyśmy biuro na tip top, później nie wiedziałyśmy od czego zacząć:) Wszystko było dla nas nowe! Popatrzyłyśmy na siebie i zastanawiałyśmy się: co my dzisiaj będziemy robić?
AK i MD: Ale szybko wpadłyśmy w wir obowiązków. (śmiech)
MD: Często mówimy w jednym czasie to samo.
MD: Miałyśmy dużo zapału, ale też bardzo trudne doświadczenia na samym początku.
AK: Tak, miałyśmy włamania do biura…. w sumie aż trzy! Było ciężko, naprawdę bardzo ciężko. Oszczędności, które tak długo odkładałyśmy, musiałyśmy zdobywać na nowo. Pracowałyśmy bardzo dużo – od rana do nocy. A po pracy plecak na plecy i biegałyśmy z ulotkami. Pamiętam moment po ostatnim włamaniu, kiedy usiadłam zrezygnowana i zapytałam Mariolę: co dalej?
MD: Byłyśmy wtedy w bardzo trudnej sytuacji i wydawało się, że to koniec. Jako osoby wierzące postanowiłyśmy poszukać wsparcia u Księdza, który przyszedł, powiedział „Bez Boga nie do proga” i wyświęcił nam biuro. Od tego momentu wszystko zaczęło się układać. Zaczynając od tego, że Ksiądz Dziura znał nas i wiedział, że jesteśmy uczciwe, pracowite i pomocne, co też powtarzał w środowisku. Do dzisiaj ciepło wspominamy Księdza Dziurę i jesteśmy bardzo wdzięczne za serce, które nam okazał.
AK: I tak firma zaczęła się rozwijać. Pracownicy z miesiąca na miesiąc coraz liczniej przybywali.
To naprawdę imponujące! Jak myślicie – co najbardziej przekonywało ludzi do współpracy?
AK: Uczciwość i atmosfera w biurze. Do tej pory mamy z Paniami świetny kontakt! Wiemy, co u nich słychać, jak radzą sobie rodziny, komu urodził się wnuk. Panie czują się u nas bezpiecznie i to jest naszym priorytetem.
Wyznaczyłyście bardzo wysoki standard – zaufanie.
AK: Tak. Dla nas Panie są zawsze na pierwszym miejscu, a potem Klienci. Nie umiem Ci tego wyjaśnić, ale po prostu wiemy, że one są w tym wszystkim najważniejsze i to się nie zmienia.
MD: Tak! Zawsze tak zostanie, bo MaxiClean tworzą przede wszystkim wspaniali ludzie.
Wiem, że dajecie z siebie 100 procent i macie otwarte serca. W praktyce życie nie jest jednak kolorowe. Powiedzcie, czego nie akceptujecie i co nie mieści się w Waszym systemie wartości.
AK: Na szczęście niewiele mamy takich przykładów, kiedy ktoś nadużył naszego zaufania. Oczywiście zdarzają się takie sytuacje i to jest zawsze bardzo bolesne.
Czy do współpracy biznesowej też dobieracie sobie partnerów według określonego klucza?
MD: Ależ oczywiście. Przede wszystkim musimy nadawać na tych samych falach. Uczciwość i zaufanie to podstawa naszych wszystkich relacji.
Konkurencja nie śpi. Co o niej sądzicie?
MD: Ja uwielbiam konkurencję! Jesteśmy im wdzięczni, że oni są. Możemy dzięki temu stawiać wyżej poprzeczkę, żeby nasze Panie miały jak najlepiej.
AK: Mariola zawsze mówiła, że konkurencja motywuje. I coś w tym jest, że się bardziej chce. Chce się, żeby było lepiej!
Czas pandemii był dla wszystkich wyzwaniem. Czy Was po tylu przejściach jest jeszcze w stanie coś zaskoczyć?
MD: Oczywiście, zaskakuje cały czas! Czasami tak ostro z dnia na dzień. Pracujemy z ludźmi, którzy nam ufają, ale też są bardzo wymagający. Przy tak dużej skali zmian, jakie spowodowała pandemia, nie trudno o wyzwania. Podsumowując ten rok, myślę, że poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Cały czas pracujemy na to, żeby nasi pracownicy mogli czuć się bezpiecznie. Nie chodzi tylko o to, że wydaliśmy tysiące maseczek i żelów, ale przede wszystkim skupialiśmy się na działaniach, które zagwarantują nam stabilność i bezpieczeństwo. Wdrożyliśmy wiele programów i wykorzystałyśmy ten czas!
AK: Postanowiliśmy wykorzystać ten czas na rozwój naszych pracowników. Uruchomiliśmy lekcje francuskiego z Michaliną Marią Zalewską, szkolenie on-line z pierwszej pomocy, stworzyliśmy na FB-ku Strefę MaxiClean dla naszych pracowników, żeby mogli być bliżej siebie a my bliżej nich. Wewnątrz także przeprowadziliśmy szkolenia dla opiekunów kontraktów, żeby jeszcze lepiej mogli zadbać o nasze Panie.
Przy tej skali biznesu na pewno inaczej musicie zarządzać całym przedsięwzięciem. Ciekawi mnie moment zmiany, kiedy nie da się samemu stać na straży wszystkiego. Jak się rozwijaliście?
MD: Do 100-150 osób byłyśmy w stanie same dopilnować wszystkiego. Potem jak tworzyłyśmy kolejne biura, także same wdrażałyśmy ludzi i uczyłyśmy się na bieżąco.
AK: Dzisiaj, kiedy mamy kilka biur, to bardzo starannie dobieramy pracowników (Opiekunów Kontraktu). Wybieramy osoby, które rozumieją, co jest najważniejsze w pracy z ludźmi i stawiają ich na pierwszym miejscu. Mimo, że nie mamy już możliwości być w bezpośrednim kontakcie z każdą z naszych Pań, to zawsze jesteśmy do ich dyspozycji.
Dużo ludzi jest z Wami nadal od początku?
MD: Bardzo! Mamy dużo pracowników, którzy są z nami od początku do dzisiaj. Jak również wiele Pań, które po latach pracy zjechały do Polski na zasłużoną emeryturę.
AK: Mamy naprawdę wiele lojalnych osób wokół siebie i to nas bardzo cieszy.
Znajdujecie jeszcze czas na relaks? Opowiedzcie, jak to robicie.
MD: Wiele pomysłów, które się rodziły, powstawały w mojej głowie podczas wakacji albo w czasie relaksu. Bardzo często są to pomysły, które wdrażamy w firmie. Zdarza mi się o czwartej nad ranem obudzić się, myśleć i czytać o rozwoju firmy. Zarządzanie firmą to bardzo ekscytujące zajęcie i bardzo mi się to podoba. Czas dla mnie i rodziny jest podczas wspólnych wieczorów – gramy wtedy na pianinie i w planszówki.
Wygląda na to, że nawet jak się relaksujesz, to pracujesz:) A Ty Agnieszko, jak odpoczywasz?
AK: Nie mam wielu chwil do odpoczynku, ale staram się czas po pracy wykorzystywać na życie rodzinne. Czasem chwila z książką daje mi dużo relaksu.
Co Wam obecnie daje najwięcej satysfakcji?
MD: Nowe plany i wyzwania. Możliwość rozwoju nie tylko samej siebie, ale i naszego zespołu. Mobilizują mnie moje dzieci, które pytają mnie co robię. Piotr – mój mąż, naprawiając komputery zainteresował tym nasze dzieci.
AK: Mnie również cieszą nowe plany i możliwości rozwoju. To mnie bardzo nakręca.
Cały świat stanął przed nowymi wyzwaniami. Wiele firm może nie przetrwać, inne szybko odnajdują w kryzysie szanse na nowe ścieżki rozwoju. Jak Wy widzicie przyszłość MaxiClean?
MD: My wykorzystałyśmy ten czas. Zakasałyśmy rękawy i już można zobaczyć nas w nowej odsłonie.
AK: Nie możemy się doczekać Nowego Roku w którym uruchomimy nowe projekty i programy, dzięki którym nasi pracownicy będą jeszcze bardziej zadowoleni ze współpracy. Mamy dużo pomysłów na rozwój i jesteśmy przekonani, że nasi pracownicy w Nowym Roku będą mówić: Pracujemy w najlepszej firmie titres-service.
MD i AK: Zapraszamy do współpracy!
Dziękuję za rozmowę i trzymam kciuki za Wasze plany!