MaxiClean: Agnieszko, jak do tego doszło, że znalazłaś się w Belgii?
Agnieszka: Doszło do tego w sposób zupełnie spontaniczny, ponieważ jestem osobą, która jest otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje jakie przynosi życie. Zdarzyło mi się i mojej rodzinie już mieszkać za granicą, później wróciliśmy do Polski. Tym razem mój mąż dostał ofertę pracy za granicą, a że ja uważam się za taką obywatelkę świata to zdecydowałam, że tym razem możemy spróbować zamieszkać w Belgii.
Powiedz mi, skąd u Ciebie umiejętności szkolenia z pierwszej pomocy? Czy Ty z wykształcenia jesteś ratownikiem i zajmowałaś się tym w Polsce?
Tak. Ja jestem z wykształcenia ratownikiem medycznym. Skończyłam Akademię im. PIASTÓW ŚLĄSKICH, Akademię Medyczną jeszcze wtedy, bo teraz to już jest Uniwersytet we Wrocławiu. Ukończyłam tam studia licencjackie i po ich zakończeniu od razu zaczęłam pracę w systemie ratownictwa medycznego. Najpierw byłam dyspozytorem medycznym. Jest to bardzo trudna praca, uważam że najtrudniejsza jaką robiłam do tej pory, ponieważ trzeba ratować ludzi i udzielać pomocy telefonicznie. Oprócz tego zarządza się zespołami ratownictwa medycznego i wysyła karetki do pacjentów. A później pracowałam jako ratownik medyczny, nie ma niestety żeńskiego odpowiednika (śmiech)…
… ratowniczka (śmiech)?
(śmiech) Ratowniczka brzmi trochę jak księżniczka, ja bym bardziej mówiła osobie RATOWNICA medyczna (śmiech). Pracowałam w zespole ratownictwa medycznego, jeździłam w karetce i byłam wysyłana do różnego rodzaju przypadków, gdzie udzielałam ludziom pomocy. W czasie tej pracy bardzo dużo szkoliłam – jest to trochę taka moja misja. Uważam, że każdy z nas może kiedyś potrzebować tych umiejętności, dlatego chciałabym szerzyć tą ideę i uczyć ludzi, jak w łatwy sposób można pomagać.
Aga, tak na co dzień ludzie nie myślą o tym, że trzeba kogoś ratować Ja jestem ciekawa, jakie mogłabyś przytoczyć sytuację, w których Twoje umiejętności się przydały – nie koniecznie z pola pracy, ale zżycia codziennego.
Wiesz co, zdarzyło mi się udzielać pomocy gdzieś na ulicy zarówno w Polsce, jak i tutaj w Brukseli, czy też dalej w Belgii, Niemczech. Często były to kolizje. To niekoniecznie były bardzo duże zdarzenia, np. pomagałam przy zasłabnięciu w metrze, przy ataku drgawkowym tzw. ataku padaczki, gdzieś w kościele. Jestem mamą dwójki dzieci i niestety miałam też taką sytuację, gdzie mój syn bardzo się zadławił i musiałam udzielić mu pomocy. Zadławił się do tego stopnia, że miał nagłe zatrzymanie krążenia. Miał wtedy parę miesięcy, no i to była dla mnie taka najtrudniejsza lekcja życia. Ratowałam ludzi przez wiele lat, ale nigdy nie wiemy, jak zareagujemy, gdy będzie to dotyczyło naszych najbliższych.
Ja również miałam takich sytuacji wżyciu całkiem sporo. Wtedy przydała mi się umiejętność niesienia pomocy, którą nabyłam jako dziecko w harcerstwie. Wiem, jak istotne jest zachowanie zimnej krwi. Kiedy powinniśmy podjąć próbę udzielenia takiej pomocy, a kiedy lepiej stać z boku?
Wiesz co? Ja myślę, że jeżeli mamy wiedzę praktyczną, to jest nam dużo łatwiej pomagać, bo wiemy jak to robić. Jesteśmy dużo bardziej pewni siebie i łatwiej nam udzielać tej pomocy. W jaki sposób to robić? Przede wszystkim ratownik nigdy nie rzuca wszystkiego i nie biegnie. NIE! On musi być wydolny w pracy, więc nie może być zadyszany. Takie STOP na początku jest bardzo ważne, żeby dobrze zareagować i trzeźwo ocenić sytuację, a dopiero za chwilkę zacząć działać. Nie lecieć na hurrraaa! Dobry ratownik to żywy ratownik, czyli najpierw trzeba zadbać o siebie, o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, żeby za chwilę nie było tak, że będą dwie osoby do uratowania.
Pracowałam także, przy dużych zdarzeniach masowych i dużo ćwiczyłam jeżdżąc po całej Europie, bo oprócz pracy w pogotowiu należałam przez bardzo długi czas do grupy ratownictwa medycznego Polskiego Czerwonego Krzyża we Wrocławiu. Tam mierzyliśmy się z trudnymi zadaniami, np. na takich terenach jak gruzowiska, w kanałach, gdzie wyciągałam ludzi. Pracowaliśmy z wojskiem, z policją, z antyterrorystami w bardzo ciężkich warunkach. Musieliśmy pracować w kaskach, w okularach … i to zatrzymanie niejednokrotnie mi się przydało.
Teraz w ramach Akademii Rozwoju „Siła Kobiet” w MaxiClean planujesz podzielić się swoim doświadczeniem i organizujesz szkolenia. Jak zachęciłabyś Panie do wzięcia udziału w Twoich zajęciach z pierwszej pomocy?
Przyjdźcie, bo warto. Życie i zdrowie ma najwyższą wartość. Warto mieć takie umiejętności. Warto też czuć się potrzebnym. Mieć poczucie sprawczości i wiedzieć, jak się zachować w tej nagłej sytuacji, która może przyjść tak naprawdę w każdym momencie. Poćwiczymy na sobie, na fantomie. Nauczymy się rozpoznawać zawał serca, czy tak zwany udar – dobrze tę wiedzę mieć i móc obserwować siebie, swoich najbliższych i w porę zareagować. Wiedzieć, czy zadzwonić po pomoc czy zawieźć te osoby do szpitala. Serdecznie Was zapraszam.
Dziękuję. Szczegóły znajdziecie już niedługo na FB-ku MaxiClean!